To takie logiczne

Andrzej Hławiczka   To takie logiczne – część I

(Autor jest profesorem Instytutu Elektroniki na Wydziale Automatyki, Elektroniki i Informatyki Politechniki Śląskiej)

„A to jest żywot wieczny, aby poznali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś.”    (Jan 17:3)

“Łaska i pokój niech się wam rozmnożą przez poznanie Boga i Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Boska Jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie Tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, przez które darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość.”    (2 Piotra 1:2-4)

Moim ukochanym: żonie, dzieciom i wnukom.

Od Autora

Motto:

“Jeśli się wszystko podda rozumowi, nasza religia nie będzie miała nic tajemniczego ani nadprzyrodzonego; jeśli się pogwałci zasady rozumu, będzie niedorzeczna i śmieszna”
–  Blaise Pascal (1623-1662)

Drogi Czytelniku! Nie znajdziesz w tej książeczce logicznego dowodu istnienia Boga lub dowodu stworzenia przez Niego otaczającego nas świata. Zaakceptowanie jednego i drugiego wymaga bowiem nie dowodów ale prostego aktu wiary. Zamiarem moim było raczej stworzenie zwartego i logicznego traktatu wyjaśniającego o co chodzi w chrześcijaństwie i co oznacza słowo uwierzyć. Książeczka była pisana z myślą o czytelniku mającym pewien poziom wykształcenia. Przeznaczona jest bowiem dla ludzi myślących. Mam nadzieję, że posiłkując się rysunkami, algorytmami a nawet grafami stworzyłem prosty język komunikowania się ze współczesnym czytelnikiem obytym już z komputerami. Wszyscy poszukujący znajdą w tej książeczce wskazówki, jak odnaleźć drogę a niepewni w sprawach dotyczących wiary mogą uzyskać pomoc w rozpraszaniu wątpliwości. Opisane w książeczce różne stany duchowe człowieka pozwolą Ci uświadomić sobie w jakim stanie znajdujesz się obecnie.

Tylko część rozdziałów pochodzi z pierwszego wydania (Jędrzej Głowaczewski: To takie logiczne, Warszawa 1987). Powstały one wtedy, kiedy związana z moim odrodzeniem ogromna radość, wypełniająca moje serce, skłaniała mnie do tego, aby precyzyjnie przenieść na papier to, co przeżywałem, a nade wszystko to, co zrozumiałem. Tak między innymi powstał rozdział, od którego pochodzi tytuł książki. Niektóre inne rozdziały, na przykład “Ja też zaufałem” czy “Lot balonem”, powstawały niezależnie jako artykuły do czasopism chrześcijańskich, wydawanych w smutnych dla Polski czasach końca lat siedemdziesiątych poprzedniego wieku i stanu wojennego. Któregoś dnia zebrałem je razem, dołożyłem rozdział wstępny, zatytułowany “Quo vadis” — i tak powstała pierwsza postać tej książki. Kolejne rozdziały: “Czy twoją mądrością jest pokora”, “Kołatanie do drzwi”, “Przebity tunel” oraz “Współczesna arka Noego” – stanowią uzupełnienie do pierwszego wydania. Również i te rozdziały powstały niezależnie od siebie i były przeznaczone dla czasopism chrześcijańskich, albo przygotowane jako wykłady ewangelizacyjne. (“Uwielbianie Boga pieśnią radosną” stanowi odrębną, niezależną część, umieszczoną na końcu książki.) Jest to też powodem, że w swojej obecnej, rozszerzonej formie książka stanowi właściwie zbiór różnych artykułów, napisanych w przeciągu ostatnich dwudziestu lat dwudziestego wieku. Dlatego też każdy z nich stanowi odrębną całość i może być czytany niezależnie od innych (najlepiej rozpocząć czytanie od artykułu pt „To takie logiczne„). Wykorzystałem w nich kilka przykładów, pochodzących z kalendarzy chrześcijańskich (Gute Botschaft Verlag 1993, 1994, 1995) oraz z książki Tadeusza Łamacza „Wielki chrześcijanin Sadhu Sundar Singh” (wyd. 2, Warszawa 1990, Zwiastun). Wiele przykładów pochodzi z mojego własnego życia. Niektóre komentarze zaczerpnąłem z broszury Ewy Thiele-Winckler Działanie Ducha Świętego w codziennym życiu. Kilka głębokich myśli zaczerpnąłem także z książeczki Roy Hessiona „Droga Golgoty” (Katowice 1993, CLC). Myśli współczesnych filozofów oraz przykłady, które pobudziły mnie do napisania niektórych rozdziałów, zaczerpnąłem z codziennej prasy lat osiemdziesiątych.

Dziękuję serdecznie moim przyjaciołom, Czesławowi Czudkowi oraz Andrzejowi Komrausowi, za wnikliwe przejrzenie tekstu i poczynione uwagi.

Przekazuję tę książeczkę do twoich rąk , Czytelniku, wraz z modlitwą aby Bóg przemienił Twoje serce i oczyścił je tak, żeby Jego Słowo oraz Jego przeogromna miłość mogły znaleźć w nim miejsce. Mam nadzieję, że tak też się stanie “gdyż jak deszcz i śnieg spada z nieba i już tam nie wraca, a raczej zrasza ziemię i czyni ją urodzajną, tak iż porasta roślinnością i daje siewcy ziarno, a jedzącym chleb, tak jest z moim (Bożym) słowem, które wychodzi z moich ust: Nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem” (Izajasz 55:10-11).

* * * * * * * *

Jeśli jesteś uważnym obserwatorem otaczającego cię świata, to z pewnością zauważyłeś cały szereg podobieństw pomiędzy zjawiskami, jakie występują w świecie roślinnym, w świecie owadów, gadów, ptaków, czy innych zwierząt. Wiesz o tym, że przy temperaturze 0oC lód zamienia się w wodę, natomiast przy temperaturze 100oC woda zamienia się w parę.

Podobna zmiana stanów materii występuje w świecie roślinnym. Nasienie, gdy trafi na dobrą glebę i właściwe warunki temperaturowe i wilgotnościowe, zaczyna kiełkować – wyrasta z niego roślina, która następnie kwitnie i daje owoce. Jeśli jednak nasienie padnie na asfaltową drogę, to roślina nie wyrośnie, a samo nasienie zmarnieje, następnie zgnije i zamieni się w proch. Również w świecie motyli następuje stała metamorfoza – najpierw jajeczko, potem gąsienica, następnie stan oczekiwania w poczwarce, wreszcie wyjście z niej motyla o wspaniałym ubarwieniu i jakże innej – i jednocześnie wspanialszej w porównaniu z gąsienicą – swobodzie ruchów, umożliwiającej praktycznie przenoszenie się w dowolne miejsce przestrzeni. Identyczne analogie w metamorfozie można zauważyć u ptaków. Z jaja, dobrze wygrzanego przez dorosłego ptaka, wykluwa się pisklę, z którego dzięki odpowiedniemu karmieniu i właściwym warunkom wyrasta dojrzały ptak. Gdy tylko jednak gniazdo z jajkami zostanie porzucone przez wygrzewającego je ptaka, wówczas jaja albo się zepsują, albo zostaną rozbite przez polującego na nie drapieżnika.

Przykłady takich podobieństw można mnożyć w świecie zwierząt, wśród płazów, gadów, ssaków, ryb itp. Spróbuj sam je zaobserwować na zamieszczonych na sąsiedniej stronie rysunkach. Jeśli przeanalizowałeś te rysunki dokładnie, to z pewnością zauważyłeś, że we wszystkich przypadkach uderza zadziwiające wręcz podobieństwo:

1) występowania kolejnych stanów przeobrażania (stany oznaczono kółkami);
2) konieczności zachowania odpowiednich warunków (warunki oznaczono łukami zakończonymi grotami), aby przeobrażenie mogło nastąpić;
3) w uzyskiwaniu w trakcie przeobrażania coraz wspanialszych przymiotów (cech), na przykład swobody ruchów (nieruchomość – poruszanie się w płaszczyźnie – poruszanie się w przestrzeni), czy też doskonalszej postaci materialnej (cielesnej);
4) występowania dwóch kierunków metamorfozy:
– w górę, do coraz doskonalszych form, oraz
– w dół, poprzez rozkład, gnicie itp. do postaci prochu ziemskiego (kierunek raz na zawsze unicestwiający możliwość przeobrażenia się w postać doskonalszą).

Czy nie zaskakuje cię nadzwyczajne podobieństwo tych zjawisk w całej otaczającej cię przyrodzie? A czy wiesz, co jest powodem, że tak się dzieje? Jedyna rozsądna odpowiedź jest następująca:
Projektantem i stwórcą otaczającej cię przyrody jest tylko jedna osoba. Jest bowiem nieprawdopodobne, aby zwykły przypadek mógł być autorem takich zadziwiających analogii w całej otaczającej nas przyrodzie.

To Bóg jest tym jedynym Autorem, który stworzył otaczający nas świat.

…Rzekł Bóg: Niech się zbiorą wody spod nieba na jedno miejsce i niech się ukaże suchy ląd!” (Gen. 1:9).
Potem rzekł Bóg: Niech się zazieleni ziemia zieloną trawą, wydającą nasienie i drzewem owocowym, rodzącym według rodzaju swego owoc, w którym jest jego nasienie na ziemi!” (Gen. 1:11).
Potem rzekł Bóg: Niech zaroją się wody mrowiem istot żywych, a ptactwo niech lata nad ziemią pod sklepieniem niebios!” (Gen. 1:20).
Potem rzekł Bóg: Niech wyda ziemia istotę żywą według rodzaju jej: bydło, płazy i dzikie zwierzęta według rodzajów ich. I tak się stało” (Gen. 1:24).
Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas i niech panuje nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad bydłem, i nad całą ziemią, i nad wszelkim płazem pełzającym po ziemi” (Gen. 1:26).
I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich” (Gen. 1:27).

Człowiek, w odróżnieniu od zwierząt, oprócz ciała został wyposażony przez Boga w duszę i ducha. Te trzy elementy – ciało, duch i dusza – stanowią więc całość, którą jest człowiek. „…Cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (1 Tes. 5:23-24).

Stan wewnętrzny człowieka najlepiej charakteryzują jego czyny, słowa i zachowywanie się. Dłuższa obserwacja tych trzech elementów działania człowieka pozwoli każdemu z nas postawić właściwą diagnozę o naszym przyjacielu, dziecku, współmałżonku, koledze z pracy, czy wreszcie o naszym ojcu czy matce. Zastanawiałem się wielokrotnie, co leży u źródeł takiego, a nie innego, postępowania człowieka. Abstrahując całkowicie od wpływów, jakie wnoszą w działanie człowieka różnice w temperamentach, zauważyłem, że pobudki działania są tą najważniejszą przyczyną różnic, o których wspomniałem. Co więc zatem pobudza nas do działania?
W założeniach naszego Stwórcy elementem inicjującym naszą działalność, utrzymującą nas we wspólnocie i solidarności z Bogiem, miał być duch. Duch także inicjuje w nas myślenie logiczne, zastanawianie się nad istnieniem i śmiercią, wreszcie wykazywanie zdolności twórczych. Elementem wykonawczym, umożliwiającym realizację naszych zamierzeń, miało być ciało (na przykład ręce i oczy stolarza, słuch, ręce i oczy muzyka itp.). Natomiast dusza (uczucia i wola) miała być elementem podejmującym decyzję, elementem dokonującym wyboru rodzaju i kierunku naszego działania. To dusza w nas pożąda, tęskni, cierpi, raduje się i miłuje. To dzięki duszy działamy świadomie, zdając sobie całkowicie sprawę z tego, co czynimy. Harmonijna współpraca tych trzech elementów jest wzorcem człowieka doskonałego, o boskiej naturze. Jedynym do-skonałym człowiekiem na ziemi był Jezus Chrystus, Syn Boga, człowiek bez grzechu. W nas, potomkach grzesznego Adama, zanikła harmonijna współpraca ducha, duszy i ciała. Mamy skażoną naturę, objawiającą się w dziedzicznej skłonności do nieposłuszeństwa naszemu Stwórcy, co jest grzechem.

Każdy z nas posiada indywidualną naturę, która nie jest niczym innym, jak odziedziczoną po przodkach zdolnością reagowania naszego umysłu, serca i woli na rozmaite bodźce zewnętrzne. Taką naturę nazywamy naturą cielesną lub starą naturą (człowiek naturalny lub człowiek cielesny). W Piśmie Świętym wyrazem „ciało” określa się też tę naszą dziedziczną skłonność do grzechu. To przez upadek Adama człowiek dziedziczy grzeszną naturę. To Adam poznał grzech, obciążając tym swoje sumienie i w następstwie unikając Boga. W efekcie pociągnęło to za sobą śmierć. „I dał Pan Bóg człowiekowi taki rozkaz: Z każdego drzewa tego ogrodu możesz jeść, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz” (Gen. 2:16-17). „I rzekł Pan: Nie będzie przebywał duch mój w człowieku na zawsze, gdyż jest on tylko ciałem. Będzie więc życie jego trwać sto dwadzieścia lat” (Gen. 6:3).

Dlatego właśnie człowiek stał się śmiertelny cieleśnie i duchowo. Przez Adama stracił wrażliwość i motywację do prowadzenia bezgrzesznego życia. Głównie tym właśnie charakteryzuje się stara cielesna natura człowieka. I dlatego w oczach Boga człowiek musi się narodzić ponownie, z nową naturą, nazywaną duchową naturą albo w skrócie – duchem. To nowe narodzenie nie dotyczy naszego fizycznego ciała, ale naszego ducha, to jest tego elementu człowieka, który inicjuje poznanie i – jak wspomniałem – inicjuje myślenie logiczne.

A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe” (Rzym. 12:2). Sam jednak nie możesz dokonać na sobie takiego aktu nowego narodzenia duchowego. Jedyne prawo do tego ma nasz Stwórca, nasz Bóg, który pomimo strasznej, ale sprawiedliwej kary, jaką nałożył na ludzi, w dalszym ciągu kocha człowieka, którego stworzył na obraz swój i podobieństwo. „Na tym polega miłość, że nie myśmy umiłowali Boga, lecz że On nas umiłował i posłał Syna swego jako ubłaganie za grzechy nasze” (1 Jana 4:10). „Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom” (Dz. Ap. 16:31).
Przeto upamiętajcie i nawróćcie się, aby były zgładzone grzechy wasze” (Dz. Ap. 3:19). „Jeśli kto chce pójść za Mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje Mnie. Kto bowiem chce zachować duszę swoją, straci ją, kto zaś straci duszę swoją dla Mnie, ten ją zachowa” (Łuk. 9:23-24).

A więc upamiętanie się i oddanie Bogu wszystkiego, to warunki konieczne do tego, aby On dał człowiekowi moc do niepopełniania grzechów (Łuk. 24:49; 2 Tym. 1:7).
Tak nowo narodzony człowiek uznaje Słowo Boże zawarte w Biblii jako najwyższy autorytet dla swojego dalszego życia. „Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca” (Hebr. 4:12). Ale taki człowiek w dalszym ciągu mieszka w swym starym fizycznym ciele, które nie straciło swoich skłonności do grzechu:

Bo według człowieka wewnętrznego mam upodobanie w zakonie Bożym. A w członkach swoich dostrzegam inny zakon, który walczy przeciwko zakonowi, uznanemu przez mój rozum i bierze mnie w niewolę zakonu grzechu, który jest w członkach moich. (…) Tak więc ja sam służę umysłem zakonowi Bożemu, ciałem zaś zakonowi grzechu. Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie (i nie postępują według ciała czyli natury ludzkiej – przyp. autora). Bo zakon Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, uwolnił cię od zakonu grzechu i śmierci. Albowiem czego zakon (Dekalog, tj. Dziesięcioro Przykazań – przyp. autora) nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele, aby słuszne żądania zakonu wykonały się na nas, którzy nie według ciała postępujemy, lecz według Ducha. Bo ci, którzy żyją według ciała, myślą o tym, co cielesne; ci zaś, którzy żyją według Ducha, o tym, co duchowe. Albowiem zamysł ciała, to śmierć, a zamysł Ducha, to życie i pokój. Dlatego zamysł ciała jest wrogi Bogu; nie poddaje się bowiem zakonowi Bożemu, bo też nie może. Ci zaś, którzy są w ciele, Bogu podobać się nie mogą. Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest Jego. Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało jest martwe z powodu grzechu, jednak duch jest żywy przez usprawiedliwienie. A jeśli Duch Tego, który Jezusa Chrystusa wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was” (Rzym. 7:22 – 8:11).

Tak więc nowo narodzony człowiek prowadzi bój ze swoją starą, tkwiącą w ciele, cielesną naturą, która skłania go do działania niezgodnego z zamysłami ducha, czyli nowej natury, nowego sposobu myślenia, którym obdarował go Bóg. Człowiek musi być w tym boju wytrwały, ponieważ szatan, który pierwszy zbuntował się przeciwko Bogu, przeszkadza człowiekowi na każdym kroku. Wytrwałość ta przejawia się przede wszystkim w stałym kontakcie ze Słowem Bożym i w nieprzerwanych modlitwach, skierowywanych przez Jezusa do naszego Stwórcy. Gdy wytrwałości tej brakuje, ponownie zaczyna kiełkować w człowieku chęć do życia, które prowadził, gdy był pod wpływami swojej starej natury. Odbywają się więc w nas stałe zapasy ducha i ciała. Obserwatorem zaś zmagań jest dusza, która najmniejszą nawet przewagę którejś z walczących ze sobą stron przenosi w postaci decyzji w obszar naszego działania. Najlepszą ilustracją tych zmagań jest poniższy rysunek.

Przedstawia on proces oddziaływania: z jednej strony – otaczającego nas świata, z jego stylem życia, pełnym brudów i pożądliwości, a z drugiej strony – Słowa Bożego, poprzez naszą wolę, na nasz obszar działania. Nasza wola, kształtowana w zależności od wspomnianych wpływów, oddziaływuje na to, o czym myślimy. Nasze myśli zaś wpływają na to, co czujemy. W zależności od tego, czym wypełniony jest nasz umysł i serce, kształtują się nasze czyny, słowa i zachowywanie się. Pewien mędrzec powiedział:

Posiej myśl, a żąć będziesz uczynek;
Posiej uczynek, a żąć będziesz przyzwyczajenie;
Posiej przyzwyczajenie, a żąć będziesz charakter;
Posiej charakter, a żąć będziesz służbę„.

A więc to, jak służymy i komu służymy, zależy od tego, o czym myślimy.

Kolejny rysunek , ilustrujący mechanizm powstawania wspomnianych zmagań, przedstawia symboliczny model człowieka, w którym – oprócz trzech elementów: ducha, ciała i duszy – opisano strzałkami wejścia zasilające ciało i ducha oraz wejścia wprowadzające informacje dla obu tych elementów człowieka. Informacje pobierane przez ciało za pośrednictwem wejścia, na przykład oczu czy też uszu, są przeznaczone dla duszy, która jest elementem decyzyjnym. Również informacje pobierane – za pomocą oczu i uszu – przez ducha, są także wartościami przeznaczonymi dla duszy. Jeśli zanika zasilanie ciała, wówczas ciało zamiera i słabnie jego sygnał skierowany do duszy. Jeśli zanika zasilanie ducha, zanika duch i niknie jego sygnał wchodzący do elementu decyzyjnego. W zależności od tego, który z sygnałów wejściowych elementu decyzyjnego jest silniejszy, dusza podejmuje decyzję, dokonuje wyboru, który jest podstawą dalszego działania.

Biblijny Adam skaził swoją naturę, gdyż przez nieposłuszeństwo Bogu zachwiał równowagę sygnałów, będących wartościami przeznaczonymi dla duszy. W rezultacie Bóg odseparował nieposłusznego człowieka od siebie (Gen. 3:23), co w efekcie spowodowało utrwalenie braku równowagi wspomnianych sygnałów. Duch, który zgodnie z założeniami Stwórcy miał być elementem utrzymującym nas w stałej, cudownej wspólnocie z Bogiem, przestał spełniać swoją rolę. Odtąd silniejszy impuls, pochodzący od ciała, steruje życiem człowieka. Dusza została pozbawiona kontaktu z Bogiem. Aby przywrócić równowagę, należałoby osłabić wpływy ciała na duszę i jednocześnie wzmocnić wpływ ducha. W skrajnym przypadku można by zupełnie zlikwidować wpływ ciała, na przykład przez jego śmierć. Apostoł Paweł w swoim Liście do Filipian rozważał ten problem i napisał: „…Pragnę rozstać się z życiem, bo to daleko lepiej” (1:23).

Bóg w swojej daleko ku nam posuniętej miłości zaproponował inne rozwiązanie. Zesłał swojego Syna, Jezusa Chrystusa, który umarł za nasze grzechy, a następnie zmartwychwstał. Bóg, aby nam pomóc, zesłał także Ducha Świętego, abyśmy żyli pod Jego działaniem. Bóg proponuje, byś osłabił wpływy twojego ciała poprzez wzmocnienie impulsów pochodzących od twego ducha.
Wzmocnienie to może jednak nastąpić w tobie jedynie wówczas, gdy uznasz Jezusa za Zbawiciela i Pana swego życia i wyznasz: „Nie chcę sam sobie być wodzem, bądź Ty moim Pasterzem i rządź mną”. Wówczas powstaną warunki do wzmocnienia wpływu ducha na twoje życie. Dopiero wtedy wkroczysz na drogę rozwoju, na której będą występowały kolejne stany twego duchowego i cielesnego przeobrażania, i na końcu której uzyskasz wieczną, cudowną wspólnotę z Bogiem oraz nowe, wspaniałe ciało, o którego przymiotach obecnie nawet nie śnisz. Przypuszczam, że chciałbyś się dowiedzieć, jakie kolejne stany przeobrażania oczekują człowieka oraz jakie warunki muszą być koniecznie zachowane, aby przeobrażenie mogło nastąpić. Wyjaśnię ci to na poniższych rysunkach, na których zauważysz także, jakie czyhają na ciebie niebezpieczeństwa mogące spowodować, że zamiast w kierunku metamorfozy ku górze, możesz wejść na drogę o kierunku raz na zawsze unicestwiającym możliwość twojego przeobrażenia w postać najdoskonalszą.
Stan odpowiadający harmonii ciała, ducha i duszy, czyli stan, w którym – według pierwotnych założeń Stwórcy – człowiek miał społeczność z Bogiem, przedstawia poniższy rysunek.

Kolejny rysunek przedstawia upadek człowieka, spowodowany grzechem.

Kto umie dobrze czynić, a nie czyni, dopuszcza się grzechu” (Jak. 4:17).
…Wasze winy są tym, co was odłączyło od waszego Boga, a wasze grzechy zasłoniły przed wami Jego oblicze, tak że nie słyszy” (Izaj. 59:2).

Stan drugi jest stanem, w którym wyłącznie impulsy cielesne wpływają na decyzje powstające w duszy człowieka. Jego życie w tym stanie najlepiej charakteryzują słowa Apostoła Pawła: „…Ludzie… samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre, zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga” (2 Tym. 3:2-4).
Zaiste, nie ma na ziemi człowieka sprawiedliwego, który by tylko dobrze czynił i nie grzeszył” (Kazn. Salom. 7:20).
Podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute, któż może je poznać?”(Jer. 17:9).
Nie masz ani jednego sprawiedliwego, nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by szukał Boga; wszyscy zboczyli, razem stali się nieużytecznymi, nie masz, kto by czynił dobrze, nie masz ani jednego. Grobem otwartym jest ich gardło, językami swoimi knują zdradę, jad żmij pod ich wargami; usta ich są pełne przekleństwa i gorzkości; nogi ich są skore do rozlewu krwi, spustoszenie i nędza na ich drogach, a drogi pokoju nie poznali. Nie ma bojaźni Bożej przed ich oczami” (Rzym. 3:10-18).
…Z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, wszeteczeństwa, kradzieże, morderstwa, cudzołóstwo, chciwość, złość, podstęp, lubieżność, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota; wszystko to złe pochodzi z wewnątrz i kala człowieka” (Mar. 7:21-23).
Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, rozpusta, kradzieże, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa” (Mat. 15:19).

Człowiek w tym stanie nie tylko nie ma zbawienia, ale sprawa ta jest mu zupełnie obojętna.
…Zapłatą za grzech jest śmierć…” (Rzym. 6:23). „Postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (Hebr. 9:27).
W chwili śmierci cielesnej człowiek ze stanu drugiego przechodzi w stan trzeci, w którym oczekuje na zmartwychwstanie i sąd. Przedstawia to następny rysunek.

A wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, obudzą się, jedni do żywota wiecznego, a drudzy na hańbę i wieczne potępienie” (Dan. 12:2).

Człowieka bezkarnie grzeszącego przez całe życie dosięgnie kara, którą orzeka sąd Boży. Człowiek taki przechodzi w stan czwarty, w którym uzyskuje ciało hańby, przeznaczone na wieczną mękę, wieczne zatracenie, oddalenie od oblicza Boga i od chwały mocy Jego. Straszna jest kara Boga żywego.
Każdy trzeźwo myślący człowiek, gdy zaczynają mu dokuczać w stanie drugim niepokój, niedosyt, frustracje, rozpoczyna poszukiwanie nowej drogi, która mogłaby wyprowadzić go z tego stanu. Jedni zaczynają podróżować po świecie, robią kariery polityczne, zawodowe, sportowe lub naukowe. Drudzy zbijają majątki. Inni poświęcają życie swojej rodzinie. Jeszcze inni deklarują członkostwo w Kościele lub prowadzą moralne ich zdaniem życie.

Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył” (Izaj. 53:6).
…Patrząc, nie widzą, i słuchając, nie słyszą ani nie rozumieją. I spełnia się na nich proroctwo Izajasza, który po-wiada: Będziecie stale słuchać, a nie będziecie rozumieli; będziecie ustawicznie patrzeć, a nie ujrzycie. Albowiem otępiało serce tego ludu, uszy ich dotknęła głuchota, oczy swe przymrużyli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie usłyszeli, i sercem nie rozumieli, i nie nawrócili się, a Ja żebym ich nie uleczył” (Mat. 13:13-15).
Lud ten czci Mnie wargami, ale serce ich daleko jest ode Mnie” (Mat. 15:8).

Żadna z tych dróg, i wiele innych, nie wybawi człowieka od uczucia niepokoju i niedosytu, od uczucia braku czegoś nieokreślonego. Żadna z tych dróg nie wyprowadzi człowieka ze stanu drugiego. Za każdym razem wraca on do niego z powrotem. Jaki zbawiciel, takie zbawienie (jaki ratujący, taki ratunek). Zilustrowano to na poniższym rysunku.

Bo wszyscy, którzy polegają na uczynkach zakonu, są pod przekleństwem; napisano bowiem: Przeklęty każdy, kto nie wytrwa w pełnieniu wszystkiego, co jest napisane w księdze zakonu” (Gal. 3:10).
…Człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać” (1 Kor. 2:14).
A jeśli nawet ewangelia nasza jest zasłonięta, zasłonięta jest dla tych, którzy giną, w których bóg świata tego zaślepił umysły niewierzących, aby im nie świeciło światło ewangelii o chwale Chrystusa, który jest obrazem Boga” (2 Kor. 4:3-4).
…Człowiek zostaje usprawiedliwiony nie z uczynków zakonu, a tylko przez wiarę w Chrystusa Jezusa, i myśmy w Chrystusa Jezusa uwierzyli, abyśmy zostali usprawiedliwieni z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków zakonu, ponieważ z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony żaden człowiek” (Gal. 2:16).
Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił” (Efez. 2:8-9).
Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jan 3:16).
I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni” (Dz.Ap. 4:12).
Tym zaś, którzy Go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego” (Jan 1:12).
Gdyż w Nim mieszka cieleśnie cała pełnia boskości i macie pełnię w Nim; On jest głową wszelkiej nadziemskiej władzy i zwierzchności” (Kol. 2:9-10).

A więc:
Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom” (Dz.Ap. 16:31).

Gdy uznasz Go za swojego Zbawiciela, Nauczyciela i Pana, przejdziesz do stanu piątego, w którym wpływ impulsów duchowych wprowadzanych do duszy uzyskuje przewagę nad impulsami cielesnymi i ma teraz decydujące znaczenie dla twego dalszego życia. „Odpowiadając, Jezus rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego. Rzekł Mu Nikodem: Jakże się może człowiek narodzić, gdy jest stary? Czyż może powtórnie wejść do łona matki swojej i urodzić się? Odpowiedział Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest” (Jan 3:3-6). Stajesz się człowiekiem, który jest zbawiony i o tym wie.

W stanie piątym przedstawiasz sobą wierzącego, który ma pewność zbawienia. Możesz nim być zarówno na początku swojej drogi wzrostu duchowego, jak również na końcu tej wąskiej drogi. W stanie tym chodzisz w pełni Ducha Świętego i chociaż nieraz zbaczasz z wąskiej drogi, którą kroczysz, to jednak Duch Święty stale cię na nią z powrotem sprowadza. Przejście do stanu piątego przedstawia kolejny rysunek.
Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie” (Gal. 2:20).

Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. A nie tylko to, chlubimy się też z ucisków, wiedząc, że ucisk wywołuje cierpliwość, a cierpliwość doświadczenie, doświadczenie zaś nadzieję; a nadzieja nie zawodzi, bo miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany” (Rzym. 5:1-5).
Mówię wam: Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej. Gdyż ciało podąża przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne, abyście nie czynili tego, co chcecie. (…) Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość. Przeciwko takim nie ma zakonu. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami. Jeśli według Ducha żyjemy, według Ducha też postępujmy” (Gal. 5:16-17.22-25).
Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki – Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo Go nie widzi i nie zna; wy Go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie” (Jan 14:16-17).

Śmierć cielesna w sytuacji, w której człowiek znajdował się w stanie piątym, powoduje przejście do stanu szóstego, w którym zmartwychwstały już duchowo człowiek oczekuje zmartwychwstania cielesnego i życia wiecznego.
Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim” (Jan 3:36). „Kto ma Syna, ma żywot, kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota” (1 Jana 5:12).

Między stanem szóstym a stanem trzecim istnieje ogromna przepaść: „I poza tym wszystkim między nami a wami rozciąga się wielka przepaść, aby ci, którzy chcą stąd do was przejść, nie mogli, ani też stamtąd do nas nie mogli się przeprawić” (Łuk. 16:26). „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy Temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł z śmierci do żywota. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, zbliża się godzina, owszem już nadeszła, kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego i ci, co usłyszą, żyć będą. Jak bowiem Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi, by miał żywot sam w sobie. I dał mu władzę sądzenia, bo jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos Jego” (Jan 5:24-29).

Stan siódmy jest stanem, w którym człowiek posiada boską naturę i uzyskuje cudowne ciało i wieczne życie. „Wtedy sprawiedliwi zajaśnieją jak słońce w Królestwie Ojca swego” (Mat. 13:43). Wtedy Jezus Chrystus „…przemieni znikome ciało nasze w postać, podobną do uwielbionego ciała swego, tą mocą, którą też wszystko poddać sobie może” (Fil. 3:21).

Co się dzieje z człowiekiem, który – będąc w stanie drugim – poznał Jezusa Chrystusa i wie, że On jest jego Zbawicielem, ale nie jest pewny zbawienia, którego pragnie? Taki człowiek znajduje się w stanie ósmym, pełnym wątpliwości.
Szatan nie może odebrać ci zbawienia i dlatego próbuje podważyć twoją pewność zbawienia i radość wypływającą z faktu zbawienia oraz chce ci odebrać pokój wewnętrzny. Dlatego w tym stanie (ósmym) przedstawiasz sobą wierzącego, który ma wątpliwości, czy rzeczywiście jest zbawiony. Chodzisz wówczas bez korzystania z pomocy Ducha Świętego, to znaczy bez Pomocnika, dzięki któremu możesz utrzymać się na wąskiej drodze. A więc coraz częściej z niej zbaczasz, co w efekcie może sprawić, że powrócisz na drogę szeroką. Brak ci konsekwencji w stosunku do raz podjętych decyzji.

Do każdego, kto słucha słowa o Królestwie i nie rozumie, przychodzi Zły i porywa to, co zasiano w jego sercu: to jest ten, kto jest posiany na drogę. A posiany na gruncie skalistym, to ten, kto słucha słowa i zaraz z radością je przyjmuje, ale nie ma w sobie korzenia, nadto jest niestały i gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy. A posiany między ciernie, to ten, który słucha słowa, ale umiłowanie tego świata i ułuda bogactwa zaduszają słowo i plonu nie wydaje” (Mat. 13:19-22).
Jeśli kto mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1 Jana 4:20).
Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy, i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę z Niego robimy i nie ma w nas Słowa Jego” (1 Jana 1:9-10).
Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie” (Mat. 7:21).
Jawne zaś są uczynki ciała, mianowicie: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne; o tych zapowiadam wam, jak już przedtem zapowiedziałem, że ci, którzy te rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą” (Gal. 5:19-21).
Gdyż to wiedzcie na pewno, iż żaden rozpustnik albo nieczysty, lub chciwiec, to znaczy bałwochwalca, nie ma udziału w Królestwie Chrystusowym i Bożym” (Efez. 5:5).
A z tego wiemy, że Go znamy, jeśli przykazania Jego zachowujemy. Kto mówi: Znam Go, a przykazań Jego nie zachowuje, kłamcą jest i prawdy w nim nie ma. Lecz kto zachowuje Słowo Jego, w tym prawdziwie dopełniła się miłość Boża. Po tym poznajemy, że w Nim jesteśmy. Kto mówi, że w Nim mieszka, powinien sam tak postępować, jak On postępował. (…) Kto mówi, że jest w światłości, a brata swojego nienawidzi, w ciemności jest nadal” (1 Jana 2:3-6.9).
Znam uczynki twoje i trud, i wytrwałość twoją, i wiem, że nie możesz ścierpieć złych, i że doświadczyłeś tych, którzy podają się za apostołów, a nimi nie są, i stwierdziłeś, że są kłamcami. Masz też wytrwałość i cierpiałeś dla imienia mego, a nie ustałeś. Lecz mam ci za złe, że porzuciłeś pierwszą twoją miłość. Wspomnij więc, z jakiej wyżyny spadłeś i upamiętaj się, i spełniaj uczynki takie, jak pierwej; a jeżeli nie, to przyjdę do ciebie i ruszę świecznik twój z jego miejsca, jeśli się nie upamiętasz” (Obj. 2:2-5).

Człowiek ze stanu ósmego chce przejść do stanu piątego, ale za każdym razem wchodzi na drogę, która go doprowadza z powrotem do stanu wyjściowego. Człowiek taki nie ma w sobie radości z faktu swego zbawienia. Brakuje mu nadziei i wiary w swoje zmartwychwstanie. Nie ma w sobie miłości i w rezultacie nie potrafi dobrze czynić swojemu bliźniemu. Człowiek taki nie potrafi się modlić, gdyż nie wierzy, że Bóg wysłuchuje modlitwy. A przecież Jakub w swoim Liście pisze: „A jeśli komu z was brak mądrości, niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chętnie i bez wypominania, a będzie mu dana. Ale niech prosi z wiarę, bez powątpiewania; kto bowiem wątpi, podobny jest do fali morskiej, przez wiatr tu i tam miotanej. Przeto niechaj nie mniema taki człowiek, że coś od Pana otrzyma, człowiek o rozdwojonej duszy, chwiejny w całym swoim postępowaniu” (Jak. 1:5-8). – „Taka zaś jest ufność, jaką mamy do Niego, iż jeżeli prosimy o coś według Jego woli, wysłuchuje nas. A jeżeli wiemy, że nas wysłuchuje, o co Go prosimy, wiemy też, że otrzymaliśmy już od Niego to, o co prosiliśmy” (1 Jana 5:14-15).

W naszym modelu człowieka stan ósmy jest stanem, w którym moc impulsów cielesnych wpływających do elementu decyzyjnego, czyli duszy, jest równa mocy impulsów ducho-wych wpływających do duszy. Wystarczy wówczas maleńki wzrost mocy impulsów cielesnych, aby człowiek podjął błędną decyzję. Również odwrotnie: mały wzrost mocy sygnałów duchowych spowoduje, że człowiek słucha Słowa swojego Zbawiciela i zaraz z radością je przyjmuje, by po czasie znów ulec silniejszym wpływom ciała. Stan ósmy wraz z błędną pętlą przedstawia rysunek następny.

Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze, i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy” (Efez. 4:22-24).

Musisz zaufać całkowicie swojemu Zbawicielowi, musisz rzeczywiście i na serio potraktować Jezusa Chrystusa jako swojego Zbawiciela i Pana. Tylko wówczas wejdziesz w stan piąty, z którego dalsza droga rozwoju prowadzi wyłącznie w górę, ku wiecznemu żywotowi. Ilustruje to powyższy rysunek.

A to, które padło na dobrą ziemię, oznacza tych, którzy szczerym i dobrym sercem usłyszawszy Słowo, zachowują je i w wytrwałości wydają owoc” (Łuk. 8:15).

Wreszcie rzecz najtragiczniejsza: co stanie się z człowiekiem, który całkowicie świadomie odrzuci Jezusa Chrystusa, którego poznał jako swojego Zbawiciela?
Apostoł Jan przekazuje słowa Chrystusa: „Trwajcie we Mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze Mnie nic uczynić nie możecie. Kto nie trwa we Mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną” (Jan 15:4-6).

W broszurze „Czyś pewny, że będziesz zbawiony” (Warszawa 1914, Księgarnia W. Mietkego, s. 15), znalazłem opis zdarzenia, które miało miejsce przed wielu, wielu laty:
„Czytałem niegdyś o duchownym, który posprzeczał się z bardzo bogatym człowiekiem, który był zarazem dobrym chrześcijaninem. Obydwaj mężowie nie czynili igraszki z chrześcijaństwa. Wydarzyło się to w czasach prześladowania wiernych. Najpierw ujęto duchownego. I był on gotów ponieść śmierć za wiarę. Gdy go wiedli na miejsce kaźni, spotyka go w drodze ów człowiek bogaty i prosi, żeby się z nim pojednał. – „Za nic!” odpowiada duchowny. I oto, co się dzieje: nagle opuszcza go moc Boża, zaczyna się chwiać, już nie może wyznać Zbawiciela, staje się zaprzańcem, odpada od Boga i jest stracony, ginie…
Ponieważ trwał przy grzechu swoim, odeszła go moc Boża i stracił pewność zbawienia.”

Apostoł Paweł opisuje dokładnie, co czeka człowieka, który postanowił odepchnąć swojego Zbawiciela: „Bo jeśli otrzymawszy poznanie prawdy, rozmyślnie grzeszymy, nie ma już dla nas ofiary za grzechy, lecz tylko straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawi przeciwników. Kto łamie zakon Mojżesza, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie zeznania dwóch albo trzech świadków; o ileż sroższej kary, sądzicie, godzien będzie ten, kto Syna Bożego podeptał i zbeszcześcił krew przymierza, przez którą został uświęcony, i znieważył Ducha łaski! Znamy przecież Tego, który powiedział: Pomsta do Mnie należy, Ja odpłacę; oraz: Pan sądzić będzie lud swój. Straszna to rzecz wpaść w ręce Boga żywego” (Hebr. 10:26-31). „Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby tych – którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre, oraz cudownych mocy wieku przyszłego – gdy odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i wystawiają Go na urągowisko. Albo-wiem ziemia, która piła deszcz często na nią spadający i rodzi rośliny użyteczne dla tych, którzy ją uprawiają, otrzymuje błogosławieństwo od Boga; lecz ta, która wydaje ciernie i osty, jest bezwartościowa i bliska przekleństwa, a kresem jej spalenie” (Hebr. 6:4-8).
Pewnym przykładem człowieka, który odpadł, jest biblijna postać Demasa, współpracownika ap. Pawła (Filem. 24; Kol. 4:14). Paweł tak o nim pisze w swoim Drugim Liście do Tymoteusza (4:10): „Albowiem Demas mnie opuścił, umiłowawszy świat doczesny, i odszedł…„.

Przed niebezpieczeństwem powierzchownego odrodzenia wyraźnie przestrzegał Jezus: „Gdy zaś duch nieczysty wyjdzie z człowieka, wędruje po miejscach bezwodnych, szukając ukojenia, ale go nie znajduje. Wtedy mówi: Wrócę do domu swego, skąd wyszedłem, i przyszedłszy, zastaje go opróżnionym, wy-miecionym i przyozdobionym. Wówczas idzie i zabiera z sobą siedem duchów innych, gorszych niż on, i wszedłszy mieszkają tam; i bywa końcowy stan człowieka tego gorszy niż pierwotny…” (Mat. 12:43-45).
Jeśli człowiek, który przez poznanie Chrystusa wyzwolił się od brudów świata, ponownie uwikłał się i dał się im opanować, to stan jego ostateczny, stan dziewiąty, jest gorszy niż stan drugi i ósmy. Zarówno ze stanu drugiego, jak i ósmego, człowiek może jeszcze wyjść w górę i uzyskać żywot wieczny. Człowiek, który znajdzie się w stanie dziewiątym, ostatecznie unicestwił raz na zawsze możliwość uzyskania wiecznej, cudownej społeczności z Bogiem. Śmierć cielesna wprowadzi go na zawsze w stan trzeci – stan oczekiwania na wieczne potępienie, co zilustrowano na rysunku.

Znana osobistość Matka Ewa z Miechowic (Ewa von Thiele-Winckler) tak pisze na powyższy temat w swojej książeczce Działanie Ducha Świętego w codziennym życiu (Warszawa 1986, Zwiastun, ss. 25-26):
„Jeśli się nie zwraca uwagi na cichy wewnętrzny głos napominania, jeśli się poniewiera najwyższym Gościem, jakim z całą pewnością jest Duch Święty, jeśli mu się nie oddaje należnej mu czci, wówczas gasi się Ducha, a jeśli się to powtarza, może dojść do jego zasmucenia. Duch Święty mimo tych wszystkich przeszkód nie opuszcza jednak na dobre człowieka odrodzonego, lecz wycofuje się w najdalszy kącik ludzkiego ducha, gdzie jak więzień pozbawiony głosu i możliwości oddziaływania prawie zupełnie przestaje wpływać na postępowanie takiego dziecka Bożego. Całkowite zabranie Ducha Świętego musiałoby oznaczać powtórną śmierć duchową i pociągałoby za sobą straszny sąd, o którym mówi się w Liście do Hebrajczyków w rozdziale 6. Do tego może dojść dopiero wówczas, gdy człowiek z całą świadomością wskaże drzwi Duchowi Świętemu, depcząc w ten sposób nogami łaskę Bożą, i wyrzeknie się Tego, któremu swój ratunek zawdzięcza. W większości jednak wypadków mimo gaszenia i zasmucania Duch Święty pozostaje w sercu wierzących, ale skuteczność jego działania jest ograniczona i trwa ten stan tak długo, dopóki nie uczyni się znów dość miejsca dla jego działania przez nowe uznanie jego zwierzchności. Wówczas znów całe życie będzie pod jego kontrolą i panowaniem”.

Na kolejnych dwóch ilustracjach przedstawiono przykładowo drogi rozwoju biblijnych, nowotestamentowych postaci z najbliższego otoczenia Jezusa.

Judasz początkowo należał do grona apostołów, lecz nie ufał całkowicie Jezusowi. Nie dowierzał temu, co mówił Jezus. Spodziewał się po Nim czegoś innego, zdradził więc ostatecznie Jezusa i wydał Go na śmierć dla 30 nędznych srebrników.

Piotr przeżył w swoim życiu chwile zwątpienia, kiedy trzykrotnie zaparł się swojego Nauczyciela. „Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, żeby was przesiać jak pszenicę. Ja zaś prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich” (Łuk. 22:31-32). Potem jednak wzrósł w Chrystusie, czynił cuda, nauczał ludzi i organizował pierwsze zbory chrześcijańskie – stając się jednym z najwspanialszych orędowników dzieła Chrystusa.

Natomiast Paweł, początkowo dumny ze swojego żydowskiego rodowodu, w pierwszej części swego życia był zaciekłym przeciwnikiem chrześcijaństwa (pętla wokół stanu drugiego). Od momentu spotkania pod Damaszkiem Chrystusa, jego życie zmieniło się o 180 stopni. Podporządkował je całkowicie Jezusowi. Swoją inteligencję od tamtej chwili wykorzystywał bez reszty do głoszenia Ewangelii, którą – pomimo wielu cierpień, jakich doznał od przeciwników Jezusa – głosił z największą odwagą do ostatnich dni swojego życia.

Okres życia człowieka na ziemi, trwający średnio siedemdziesiąt lat, jest tylko jednym ze stadiów jego rozwoju. I od człowieka zależy, czy rozwój ten przyjmie kierunek w dół, czy też kierunek w górę. Dziedziczna skłonność człowieka do ulegania swym pożądliwościom wprowadza go niemal od urodzenia na drogę prowadzącą w dół. Ale Bóg – nasz Stwórca, tak jak ojciec kochający swoje dzieci i pragnący, aby wyrosły one na dobrych ludzi, miłuje nas i przeznaczył dla nas drogę rozwoju, prowadzącą w górę, ku wiecznemu życiu w cudownej, stałej więzi z Bogiem. W odniesieniu do przykładów metamorfoz, wziętych z przyrody, a w szczególności przykładu, w którego ostatnim stadium powstaje motyl, życie człowieka na ziemi można by przyrównać do życia gąsienicy, okres oczekiwania na zmartwychwstanie – do bytowania jako poczwarka, wreszcie powstanie motyla można przyrównać do zmartwychwstania człowieka w nowym, doskonałym ciele, które będzie żyło wiecznie i będzie miało o wiele większą swobodę ruchów, o wiele więcej talentów i innych przymiotów, których człowiek w swoim ziemskim życiu w ogóle nie jest w stanie sobie uświadomić. Czyż bowiem gąsienica może sobie uświadamiać, jakie będzie jej życie w stadium oczekiwania w postaci poczwarki? Czyż może ona, przyzwyczajona do pełzania po płaszczyźnie liścia, zdawać sobie sprawę z tego, czym jest swoboda ruchów motyla, czym jest możliwość poruszania się w swobodnym locie z miejsca na miejsce w przestrzeni trójwymiarowej?

Bo cząstkowa jest nasza wiedza…” – mówi apostoł Paweł (1 Kor. 13:9).

Czy, mając przed sobą tak cudowną perspektywę, warto rezygnować z drogi prowadzącej w górę? Przecież wybór drogi zależy od ciebie. Wystarczy jedynie uwierzyć w Chrystusa i potraktować Go nie tylko jako swojego Zbawiciela, ale przede wszystkim jako Nauczyciela i Pana. Wówczas nasz duch już tu, na ziemi, ożywia się i rozwija, dążąc ku doskonałości drogą prowadzącą do góry, niezależnie od naszego ciała, które z założenia – jako niedoskonałe – skazane jest na śmierć. Czyż warto więc poddawać swego ducha ociężałemu ciału i jego pożądliwościom – i pozwalać ciału na to, by sterowało naszym życiem? Przecież to duch powinien sterować naszym ciałem, powinien być motorem naszych codziennych poczynań. Jeżeli codziennie ulegamy swemu ciału, pozwalając mu sterować naszym życiem, to zezwalamy mu jednocześnie na powolne staczanie się drogą rozwoju w dół, na końcu której jest tylko jedno – wieczna przepaść między człowiekiem a Bogiem, wieczne potępienie, wieczna rozłąka z Bogiem, a więc milionkrotnie większe uczucie niepokoju, uczucie niedosytu oraz uczucie nieszczęścia.

Masz więc jasny obraz dróg, którymi możesz kroczyć w życiu. Jednak Bóg, ponieważ cię miłuje, przeznaczył dla ciebie drogę prowadzącą do wiecznego żywota. Wystarczy tylko podjąć właściwą decyzję.

ZAUFAJ CHRYSTUSOWI I PODDAJ SIĘ CAŁKOWICIE BOŻEJ WOLI!

Czy już to uczyniłeś? Możesz to zrobić w każdej chwili. Gdy osobiście tego dokonałem, zaczęło się zmieniać moje życie. Zmieniła się skala wartości. Moje wnętrze umożliwia mi teraz innymi oczami patrzeć na codzienne problemy w pracy oraz na kłopoty mojej rodziny. Wszystkie sprawy staram się teraz powierzać Chrystusowi, gdyż wiem, że On mnie prowadzi. Zapomniałem już, czym jest frustracja. Przestałem się niepokoić, gdyż jestem pewny celu mojego życia. Jasno widzę swoją przyszłość pomimo tego, że życie najczęściej nie ściele mi się różami.

Zaufałem Jezusowi i stwierdziłem, że

TO JEDNAK JEST LOGICZNE!